W lutym tego roku radny Norbert Lament został wykluczony z klubu radnych PiS i Niezrzeszonych. Klub nie komentował przyczyn, jednak po kilku miesiącach dość nieoczekiwanie głos zabrał sam zainteresowany, co wywołało spore zamieszanie po stronie zarówno burmistrza Romualda Antosika, jak i przewodniczącej rady.
Podczas wtorkowej (8 listopada) sesji rady miejskiej, której niestety kolejny raz daleko było do merytoryki radny Karol Serafiński wprost zapytał Norberta Lamenta, co było przyczyną wykluczenia go z klubu radnych. Natychmiast interweniowała przewodnicząca rady Mariola Kadrzyńska-Siwek.
– Szanowni Państwo, to w ogóle nie ma związku ze skargą, niewiele ma to związku ze skargą to takie przepytywanie, odpytywanie i wywoływanie do odpowiedzi. Nie wiem jakim prawem. Rozumiem, że pan radny Lament chce się odnieść do wypowiedzi – mówiła przewodnicząca.
– Jak padło pytanie, to wypada się odnieść – wskazał Norbert Lament. Mariola Kadrzyńska-Siwek była jednak stanowcza i wskazywała, że nie zawsze trzeba mieć odpowiedź.
– To nie jest tak, że ktoś ma obowiązek, czy prawo odpowiadania na czyjeś pytania. To tak nie jest, bo nie jesteśmy w sądzie – mówiła przewodnicząca.
Nobert Lament zdecydował się jednak wyznać, co poróżniło go z klubowymi kolegami.
- Ciężko mi o tym mówić, ale już trzeci raz ten temat jest poruszany . Powiem uczciwie i szczerze, moje odejście z klubu radnych PiS i Niezrzeszonych było spowodowane – nie jestem przygotowany do takich oświadczeń, tym, że brałem udział z panem burmistrzem Romualdem Antosikiem w rozmowach - z mojej inicjatywy i z inicjatywy pana burmistrza - na temat propozycji, tak to trzeba nazwać, mojego awansu oraz pracy – wskazał radny Lament.
Takie wyznanie spotkało się z natychmiastową reakcją burmistrza Antosika.
– Po pierwsze, mam nadzieję, że radny Lament wie co mówi, bo to może zatoczyć szersze kręgi. Radni przychodzą z różnymi problemami i sprawami – tak jak Zofia Majka, jak Janina Kolęda tak też przychodził radny Lament, mówiąc że nikt w klubie PiS nie chce mu pomóc z pracą i nie będę tego tematu rozwijał. Nikt za panem nie przebierał nogami, bo nikt nie chciał, żeby pan był w klubie radnych. Jeśli pan Serafiński się pyta dlaczego nie jest pan radnym w klubie PiS, to ja się pytam dlaczego pan Serafiński nadal jest radnym w klubie PiS? Pytanie do radnych i Grzegorza Wojtczaka – dlaczego wykluczyliście Lamenta, a zostawiliście Serafińskiego? Panie Lament, proszę nie opowiadać takich rzeczy, bo nie chce panu robić krzywdy, ale pan sobie sam tę krzywdę może zrobić. Pan kłamie i ja mam na to dowody i pan o tym wie. Ja nie chcę panu robić krzywdy z powodów osobistych, gdyby to był ktoś inny, to pewnie bym to zrobił – mówił Romuald Antosik.
Grzegorz Wojtczak przyznał, że na kilku spotkaniach Norbert Lament podkreślał, że nie klub nie potrafi mu pomóc w znalezieniu pracy. W tym czasie przewodnicząca rady wskazywała, że dalsze rozwijanie tego tematu może spowodować naruszenie dóbr osobistych i danych wrażliwych.
- Nie przedstawialiśmy przyczyny odwołania radnego, bo nie wierzyliśmy w to, że takie coś może się zadziać, że takie propozycje mogą padać. Klub podjął decyzje o nieujawnianiu tego – dodał Grzegorz Wojtczak.
- Szanowni państwo, ja nie wiem, co wam Norbert Lament opowiadał na waszych spotkaniach, bo to są jego informacje. Pewnie w jakimś celu wam to mówił. Nie mogę zrozumieć, jak można tak podejść, bo te ataki personalne no i teraz oczyść się człowieku. Gdyby nie sytuacja prywatna Norberta Lamenta to bym to zakończył krótko, a to co państwo zrobiliście, to poniżej krytyki. Wychodzi szydło z worka – podsumował Romuald Antosik.
Z puentą burmistrza nie sposób się nie zgodzić, bo z jednej strony mamy kompletny brak merytoryki podczas sesji rady miejskiej, a z drugiej coraz lepszy obraz poszczególnych osób biorących w nich udział. Szkoda jedynie, że turkowski samorząd momentami zamienia się w samosąd.