Zaginięciem w połowie stycznia 19-letniego mieszkańca Turkowic żyła niemal cała Polska. Spontaniczne akcje jego poszukiwania organizowane przez zwykłych ludzi, liczne ogłoszenia i działania podejmowane w mediach społecznościowych nie przyniosły jednak oczekiwanego skutku. Na początku marca ciało Michała Rosiaka zostało wyłowione z Warty w okolicach Obornik.
Gdy 4 marca w Zakładzie Medycyny Sądowej w Poznaniu przeprowadzono sekcję zwłok rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Michał Smętkowski potwierdził ich tożsamość. Przyznał, że w ubraniu znajdował się portfel zaginionego, a przeprowadzone oględziny nie ujawniły żadnych śladów działania osób trzecich. Wówczas nic więcej nie było można powiedzieć, ponieważ zlecono dodatkowe badania, których przeprowadzenie miało potrwać 6 tygodni.
Z informacji jakie udało się uzyskać portalowi iTurek.net z poznańskiej prokuratury wynika, że po upływie tego czasu wciąż nie posiada ona wystarczających danych. Na 30 kwietnia wskazano nowy termin zakończenia prowadzonego śledztwa.
Głos Wielkopolski, powołując się na prof. Czesława Żabę – szefa ZMS-u w Poznaniu, podaje, że przeprowadzone w sprawie badania toksykologiczne nie wykazały w ciele obecności narkotyków lub środków odurzających. Natomiast dodatnia temperatura, która w tamtym okresie panowała, przyczyniła się do pogłębienia jego rozkładu na tyle, że biegłym nie udało się odpowiedzieć na kluczowe pytanie czy Michał Rosiak żył jeszcze w momencie wpadnięcia do Warty. Nie wskazali oni również bezpośredniej przyczyny zgonu chłopaka.
Prawdopodobnie śledczy wykonali badanie na obecność okrzemek w narządach wewnętrznych. Są to organizmy żyjące w wodzie, które dostają się do ciała ludzkiego, kiedy dana osoba znajduje się pod wodą i tonie. W oparciu o fakt ich obecności w miąższu narządów można stwierdzić czy dana osoba w momencie wpadnięcia do wody miała zachowane funkcje życiowe. Jak przyznaje prof. Żaba nie jest to jednak rutynowe badanie, a jego wartość dowodowa nie jest zbyt doniosła. Podobne badanie przeprowadzono w sprawie Ewy Tylman.
Co zaszło się na poznańskich Garbarach 17 stycznia w nocy między 1.36 a 2.25? No to pytanie wciąż próbuje odpowiedzieć poznańska prokuratura prowadząca śledztwo. Możliwe, że mimo podjętych czynności, nie uda się ustalić co wydarzyło się feralnej nocy.