PiS nigdy nie liczył się z Konstytucją, normami międzynarodowymi, instytucjami stojącymi na straży prawa. W bezwzględnej walce o władzę niszczy wszystko co stanie mu na drodze.
Do tej pory jednak PiS w swoich poczynaniach starał się chociaż zachowywać pozory legalności.
W przypadku Trybunału Konstytucyjnego i Krajowej Rady Sądownictwa dokonywał przynajmniej prawnej ekwilibrystyki i stosował działania maskujące mające wobec własnego elektoratu przedstawić swoje działania jako legalne i demokratyczne. Krytykę swoich działań przedstawiał jako spór prawny toczony jednak w ramach obowiązującej Konstytucji. Tak to przedstawiał w PiS-owskiej telewizji.
PiS wiedząc, że 80% Polaków jest za pozostaniem Polski w Unii Europejskiej starał się nie wchodzić z Unią Europejską w otwarty konflikt. Kwestionował, ale jawnie nie odrzucał kompetencji instytucji Europejskich wiedząc czym to grozi i co możemy jako Polska stracić.
Teraz jednak po orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i związanego z nim orzeczenia Sądu Najwyższego kwestionującego najważniejsze zmiany w sądownictwie, przestał zachowywać jakiekolwiek pozory.
PiS czując ,że traci kontrole nad sytuacją poszedł na całość. Wysmażył ustawę bolszewicką, niemal żywcem z okresu stanu wojennego, której nie powstydziłby się żaden dyktator.
Ustawa, która wprost zabrania sędziom kwestionowania jakichkolwiek innych ustaw i decyzji rządu pod karą drakońskich kar finansowych i dyscyplinarnych łącznie z pozbawieniem sędziego prawa wykonywania zawodu.
Widać wyraźnie, że PIS idzie na zwarcie z Unią Europejską i jest gotów ponieść tego konsekwencje.
Widać ,że puściły ostatnie hamulce a nas wszystkich czeka ostra jazda bez trzymanki z wariatem za kierownicą.
Czego się możemy spodziewać - wszystkiego, a przede wszystkim pacyfikowania niezależnych mediów i bezwzględnego prześladowania opozycji łącznie z wyrzucaniem z pracy i zamykaniem do więzienia.
Rychło spodziewam się swoistej PiS-owskiej odmiany tzw. Ustaw Norymberskich w których rolę Żydów będzie stanowić opozycja i obywatele nie wykazujący wystarczającego entuzjazmu dla dokonań Dobrej Zmiany.