Od Legionów Piłsudskiego do pierwszego powojennego wójta Dobrej. Historia Stefana Flipczaka

Wspomnienie o Stefanie Filipczaku
Postać Stefana Filipczaka zapewne wielu osobom z okolic Dobrej kojarzyć się może przede wszystkim z Powstaniem Wielkopolskim. Mówi się zwykłe o nim w grudniu kiedy przypada rocznica wielkopolskiego zrywu. Jednak udział w walkach o niepodległość Ojczyzny to nie jedyna zasługa Stefana Filipczaka. Na kartach lokalnej historii gminy Dobra zapisał się jako wielki patriota, odrodziciel powojennej Polski oraz odważny człowiek  o wielkim sercu. 
 
 
 
Z Dobrej do Legionów Piłsudskiego

Stefan Filipczak urodził się 31 lipca  1902 roku w Łodzi.  Jego rodzice to Anna z domu Stencel i Józef Filipczak, obydwoje pochodzący z gminy Dobra. Którzy wyjechali do Łodzi w poszukiwaniu pracy. Stefan urodził się w domu gdzie wartości patriotyczne i polskość miały duże znaczenie. Ojciec Stefana  brał udział w powstaniu łódzkim w 1905 roku.  Był to bunt robotników przeciwko carowi, który miał również charakter zrywu niepodległościowego. Józef za udział w tejże rewolucji został skazany na wywiezienie na Sybir - do czego ostatecznie nie doszło, ponieważ udało się przekupić urzędników i Filipczak został wypchnięty z kordonu skazańców i wywieziony z miasta.  W konsekwencji cała rodzina musiała uciec z Łodzi. W 1906 roku  Filipczakowie kupują od niemieckiego właściciela posiadłość w Czystym w gminie Dobra. Wówczas tę miejscowości zamieszkiwali głównie osadnicy pochodzenia niemieckiego. Filipczakowie byli drugą polska rodziną która tam zamieszkała. Józef w trosce o swoje dzieci - mając nauczkę po rewolucji w Łodzi - prosił by żadne z nich  nie angażowały się w sprawy kraju.  Na nic jednak zdały się prośby ojca. Młody Stefan był na tyle odważny, że uciekł z domu kiedy dowiedział się o tym, że  w Turku organizowana jest mobilizacja do Legionów Piłsudskiego. Początkowo ze względu na swój młody wiek przydzielony zostaje  do pracy jako pomoc przy felczerze. Od 11 listopada 1918 roku brał udział w rozbrajaniu i likwidacji niemieckich pozycji na terenie Turku i powiatu tureckiego. Następnie 29  grudnia 1918 roku  jako jedyny z  gminy Dobra dołącza do ochotników, którzy kierują się w stronę Poznania by walczyć w zrywie wielkopolski. Tam bierze czynny udział w walkach pod Powidzem, następnie uczestniczył w dalszych starciach na linii: Trzemeszno, Mogilno, Żnin, Szubin, Chodzież, Piła i Krzyż. 

Powrót do domu

Po zakończeniu Powstania Wielkopolskiego wraca do rodzinnego Czystego.  Jednak  w 1920 roku wyrusza znów by walczyć z bolszewikami.  Bierze udział w starciach między innym w okolicach Lwowa. Walka o niepodległość Ojczyzny kosztowała młodego Filipczaka wiele poświecenia, wyrzeczeń i heroizmu. W swoich opowieściach wspomniał o panującym lęku nie tylko przed wrogiem na polu walki, ale również przed dziką zwierzyną. Zdarzało się, że wilki podchodziły tak blisko obozowiska , że atakowały konie. Szczególnie trudne warunki panowały zimą i jesienią. Mokrą odzież trzeba było suszyć wieczorami przy ognisku. Wnuczka Pana Stefana wspomina, że do dziś ma w głowie wyobrażenie tego co opowiadał dziadek – żołnierzy siedzących w grupach wieczorem przy ognisku grzejących się i suszących ubrania. Mimo trudnych warunków jakie  wówczas były , wśród żołnierzy panowała ogromna serdeczność, braterstwo oraz jedność.  W roku 1971 Stefan Filipczak za udział w Powstaniu Wielkopolskim zostanie mianowany podporucznikiem.

Pierwszy powojenny wójt 

Po roku 1920 Filipczak wraca do Czystego. Podejmuję naukę w seminarium nauczycielskim. Nie rozpoczyna jednak pracy w zawodzie nauczyciela. Wyjeżdża na Kujawy, gdzie z polecenia podejmuje prace u posła ziemi kujawskiej Stanisława Kulińskiego,  któremu prowadził biuro poselskie aż do wybuchu II wojny światowej. Tam poznaje swoją przyszłą żonę Eugenię Kulińską – córkę posła u którego pracował.  W 1936 roku Eugenia ze Stefanem przeprowadzają się do Wielkopolski. Decyzja ta jest podyktowana problemami Eugenii z płucami. Lekarze zalecali zmianę klimatu , który okazał się być bardzo sprzyjający w Czystym. W 1938 roku Filipczakowie stawiają nowy dom. Przy pracach budowlanych pomaga teść Kuliński – który był również cenionym budowniczym. Niestety  rok 1939 burzy spokój rodziny. Po wkroczeniu Niemców Filipczakowie dostają godzinę na spakowanie się i opuszczenie domu. Eugenia wraca sama na rodzinne Kujawy , natomiast Stefan bierze udział w kampanii wrześniowej  gdzie walczy w bitwie pod Sochaczewem.  Po skończeniu wojny obronnej Polski wraca do żony do Włocławka, gdzie do 1945 roku pracuje w sklepie. Po wkroczeniu do Polski wojsk rosyjskich Filipczakowie wracają do rodzinnego Czystego. Ich dom zamieszkany jest wówczas przez niemiecką rodzinę. Podczas wysiedlania tych ludzi z  domu Filipczaków, Stefan po raz kolejny wykazuje się odwagą  Staje w obronie niemieckiej rodziny prosząc u Sowietów o ich ocalenie, gdy ci chcą ich zabić.Powojenna organizacja życia społecznego nie jest łatwa, panuje bieda, ludzie nie potrafią w większości ani pisać ani czytać. Filipczak przez wcześniej zdobyte wykształcenie i  doświadczenie w administracji zostaje pierwszym powojennym wójtem gminy Dobra. Pełniąc tę funkcję zasłynął w gminie z bardzo odważnej decyzji,  za którą  niemal nie zapłacił własnym życiem. Rosjanie konfiskowali bydło z gospodarstw  tłumacząc  , że jest to bydło zostawione przez Niemców.  Nie zgadzał się z tym Pan Stefan który kazał przyjść w nocy chłopom i  zabrać bydło.  Kiedy władza dowiedziała się kto stoi za odebraniem bydła, nałożona została na wójta kara śmierci. Rosjanie przyjechali do domu Filipczaka, by wykonać na nim wyrok śmieci- na szczęście Stefan był poza domem. W domu były tylko dzieci wójta wraz z ciocią.  Przez kilka dni Rosjanie przebywali na podwórzu w ich obejściu oczekując na powrót Filipczaka. Popijali przy tym alkohol, zabijali zwierzęta z gospodarstwa. Swoim zachowanie chcieli zmusić domowników by powiedzieli  gdzie przebywa Filipczak. Wójt dowiedziawszy się o całej sytuacji dzięki swoim kontaktom dotarł do odpowiednich ludzi i wpłynął na to , że  wyrok śmierci został mu cofnięty.             Stefan Filipczak  powtarzał, że każda władza kiedyś się skończy, ale pod każdą władzą należy pracować dla dobra Ojczyzny. Tak też sam czynił i stał  się lokalnym organizatorem życia społecznego nie tylko w gminie, ale głównie na terenie na którym mieszkał. Był kierownikiem szkoły w Rzechcie. Wnuczka Pana Stefana wspomina, że - Dziadziuś rano uczył w szkole w Rzechcie, wracał do domu  rowerem i wykonywał pracę przy własnym obejściu. Popołudniami wsiadał na rower i jechał uczyć w szkole w Piekarach. Na tamten czas szkoła miała bardzo duże znaczenie. Nie była tylko miejscem do nauki, ale i stwarzała przestrzeń do spotkań integrujących lokalne społeczeństwo. Organizowane  były zabawy choinkowe bądź akademie z różnych okazji na które mógł przyjść każdy mieszkaniec. Kierownik  wszystkich traktował na równi. Kiedy na jakieś występy do szkoły w Rzechcie przyszły dzieci z innych szkół, dostawały taki sam poczęstunek jak dzieci z Rzechty. Filipczak cieszył się niesamowitym autorytetem wśród uczniów oraz starszych mieszkańców.Dodatkowo w domu przyjmował ludzi, którym pomagał w pisaniu różnych podań i pism urzędowych. Przychodziły do niego również osoby z problemami zdrowotnymi. Jeśli trzeba było wykonać jakiś zastrzyk czy opatrunek albo doradzić się jak leczyć daną przypadłość, wtedy wszyscy przychodzili do Filipczaka. Organizował zebrania i kursy dla rolników w których uczył ich gospodarowania. Sam czytał czasopisma i dokształcał się w tematach rolniczych , by później móc przekazać wiedze dalej.  Był założycielem koła rolniczego składającego się z mieszkańców Zagaju i Czystego oraz pozyskał środki na zakup sprzętu rolniczego. Udostępnił swój teren na użytek koła, na  którym przechowywane były maszyny do prac polowych. Dom Filipczaków był zawsze otwarty dla wszystkich, którzy potrzebowali rady, pomocy czy schronienia. W marcu 1946 roku dom w Czystym odwiedził Eugeniusz Kokolski ps. „Groźny” był to dowódca partyzanckiego oddziału antykomunistycznego. Żołnierze wracali z bitwy pod Prażuchami, podczas której „Groźny” został postrzelony w płuco. Stefan opatrywał rannego dowódcę u siebie w domu. 

Filipczak był osobą o ogromnej wrażliwości. Poruszały go sprawy dotyczące Polski i jej losów. Ze  wzruszeniem mówił o Żołnierzach Niezłomnych. Jego wielkim pragnieniem było to by  oddana została im  należna cześć i chwała.  Bardzo mocno przeżywał dewastację cmentarza ewangelicznego w Czystym. Która postępowała po roku 1945. Gdy w 1978 roku zostaje wybrany na Stolicę Apostolską Papież Polak Karol Wojtyła ze łzami w oczach stwierdza, że teraz już Polska sobie poradzi. Miał na myśli to, że wyzwoli się spod komunistycznego jarzma. Niestety tych przemian i tej całkowicie wolnej Polski - którą tak umiłował i dla której tak bardzo się poświęcił - nie udało mu się doczekać. Zmarł w wieku 78 lat 23 kwietnia w 1980 roku  pochowany został na cmentarzu w Skęczniewie.
 
Stefan Filipczak zostawił po sobie wspaniałe świadectwo  jak można żyć i pracować dla dobra Ojczyzny bez względu na aktualnie panującą władzę. Zostawił po sobie kanon ponadczasowych wartości i zasad z których dziś możemy wiele się nauczyć. Z perspektywy ludzi żyjących współcześnie można bez wahania powiedzieć, że był to nasz cichy lokalny bohater.
 
Paulina Gąsiorek
 
Tekst spisany na podstawie wspomnień Pani Barbary Wesołowskiej –
 wnuczki Stefana Filipczaka. 
Tuliszków: Renata Chorążewska pożegnała się z bibl...
Najwięcej szkód wichura wyrządziła w gminie Tulisz...

Podobne wpisy

 

Komentarze 1

Gość - Adam w poniedziałek, 07 lutego 2022 08:38

Pan Stefan był też cenionym członkiem PPR, a następnie PZPR i to, aż do śmierci.

Pan Stefan był też cenionym członkiem PPR, a następnie PZPR i to, aż do śmierci.
Gość
niedziela, 04 czerwca 2023

Zdjęcie captcha

Redakcja:

Redaktor: Katarzyna Błaszczyk

Kwiatowa 24, 62-700 Turek
Telefon: 508 220 173
e-Mail:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.,
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.