Wycieńczony bocian, który błąkał się przy Placu Słowackiego w Dobrej zginąłby zapewne, gdyby nie pomoc mieszkańców, którzy dokarmiali go i próbowali schwytać wspólnie ze strażakami. Udało się to dopiero w Strachocicach.
Bocian nie odleciał wraz ze swoimi towarzyszami, prawdopodobnie ze względu na kontuzję. Mieszkańcy Dobrej dokarmiali go surowym mięsem i wątróbką, próbowali go nawet schwytać - bezskutecznie. Okazało się, że ptak ze zwichniętym skrzydłem zdołał dolecieć do pobliskich Strachocic, gdzie błąkał się pomiędzy zabudowaniami. Sołtys Strachocic Mateusz Szubstarski, jego ojciec Jerzy i kolega Bartłomiej Błaszczyk przez kilka godzin próbowali złapać bociana jednak nie było to proste. Mimo wycieńczenia ptak był nieufny w stosunku do ludzi. Mieszkańcy Strachocic nie dali za wygraną i wieczorem udało im się schwytać białego wędrownika.
Następnie przyjechał po niego zastępca burmistrza Dobrej Przemysław Tomczak, który zabrał ptaka do własnego gospodarstwa i nakarmił, aby rano przekazać do schroniska. Dzięki uprzejmości Zakładu Gospodarki Komunalnej w Dobrej, radny Marcin Marciniak wraz ze strażakiem Dariuszem Dzieranem odtransportowali bociana do Nadleśnictwa w Grodźcu gdzie jest znajduje się zagroda wolnościowa dla dzikich zwierząt.