Zacznij od spraw oczywistych: VIN na początek
W zdecydowanej większości aut możesz przez przednią szybę (na podszybiu od strony kierowcy) odczytać numer VIN. To jest punkt wyjścia – numer pozwoli Ci na wygenerowanie
raporty na przykład w serwisie carVertical. Dowiesz się dzięki temu, czy auto nie zostało zgłoszone jako kradzione, czy miało jakieś wypadki, czy już na tym etapie ujawnią się jakieś jego wady, które sprawią, że nawet wykonanie telefonu do właściciela nie będzie miało sensu.
Później co prawda numer VIN trzeba będzie też sprawdzić w innych miejscach w aucie i zweryfikować, czy zgadza się z tym w dokumentach, ale to już inne sprawa. Na pewno warto zacząć od raportu. Gdyby był to starszy pojazd albo numer nie byłby czytelny, to wtedy skontaktuj się z właścicielem. Oględziny bez znajomości historii samochodu mijają się z celem, bo nawet trudno jest negocjować cenę.
Szybkie rozeznanie cen
Jeśli to naprawdę ślepy traf, to przed spotkaniem ze sprzedawcą dobrze by było zrobić szybkie rozpoznanie cen. Włącz sobie dowolny portal ogłoszeniowy i przyjrzy się, jaka jest cena podobnych egzemplarzy. Pamiętaj, żeby sprawdzić tę samą wersję silnika i wyposażenia. Ta ostatnia często będzie dodatkowo oznaczona: czy to będzie M-pakiet (BMW), R-Type (Honda), czy Ti (Alfa Romeo) czy podobna linia, zwykle będzie o tym świadczył przynajmniej emblemat (jeśli nie wychwycisz różnic w stylistyce).
Poza tym wyposażenie
możesz rozkodować na BestVIN i sprawdzić, czy felgo są określonego typu albo na desce znajduje się ekran nawigacji. Dzięki temu w czasie przeglądania ogłoszeń w sieci już wyrobisz sobie obraz tego, ile taki samochód mógłby być warty. Oczywiście, że to nie będzie precyzyjne szacowanie, ale od czegoś trzeba zacząć.
Spróbuj ocenić czasTo szczególnie ważne, jeśli auto zobaczysz przy okazji wizyty w komisie. Chodzi o to, żeby ocenić, jak długo dany egzemplarz już stoi na placu. Plam pod autem nie zobaczysz, bo o to dba większość sprzedawców, ale już pokryte rdzą tarcze hamulcowe, zakurzone wnętrze, skapcaniałe opony i parę innych znaków świadczących o tym, że od miesięcy nikt auta nie ruszał, będzie aż nadto wymowne. Oczywiście to nie znaczy automatycznie, że samochód nie jest wart zainteresowania, ale jeśli stoi w ruchliwym miejscu ze trzy miesiące, to znaczy, że trzeba będzie naprawdę być czujnym.
I jeszcze stacja
Ostatnia rzecz, którą można zrobić na szybko, to przedzwonić do jakiejś stacji kontroli pojazdów. Nie powinna to być najbliższa geograficznie. Warto też sprawdzić, czy na miejscu diagnosta ma komputer diagnostyczny lub miernik grubości lakieru. Ustaliwszy wcześniej cenę i miejsce sprawdzenia, nie dasz się wrobić w sprawdzanie u diagnosty, który po znajomości pomoże sprzedającemu. No i oczywiście na tym etapie warto też zerknąć w opinie o SKP, bo poziom świadczonych usług jest naprawdę bardzo różny. A jeżeli przy okazji znajdziesz konkretne opinie o sprzedającym, to tym lepiej dla Ciebie – wtedy możesz oglądać auto tak samo dobrze, jak wtedy, kiedy się do tego wcześniej przygotowujesz.