Już za nieco mniej niż dwa tygodnie, 13 października, pójdziemy do urn wyborczych. Cały czas trwa gorąca kampania wyborcza. Na otrzymanych kartach do głosowania będziemy mogli skreślić tylko jednego kandydata do Sejmu i jednego do Senatu. Po zamknięciu lokali wyborczych nasze głosy zostaną policzone, a później poszczególne mandaty zostaną rozdzielone wśród startujących kandydatów.
Wybory do Sejmu odbywają się w systemie proporcjonalnym, co oznacza, że aby dostać się do ław na Wiejskiej trzeba być najpierw kandydatem na liście, która w skali kraju zdobyła 5% poparcia, a w przypadku komitetów koalicyjnych 8%. Dopiero takie ugrupowania biorą udziału w rozdziale mandatów. Głosy oddane na poszczególne partie w danym okręgu są dzielone przez kolejne liczby naturalne, a następnie wyniki wraz z oznaczeniami komitetów są szeregowane rosnąco. Każdej liście przyznaje się tyle mandatów, ile spośród ustalonego w powyższy sposób szeregu przypada jej kolejno najwyższych liczb, aż do wyczerpania ilości mandatów okręgu.
Gdy już ustalona zostanie ilość mandatów przypadająca danemu komitetowi w okręgu, wówczas przypisuje się im nazwiska osób, które z tego terenu obejmą funkcję poselską. W tym przypadku decyduje ilość zdobytych głosów, a nie miejsce zajmowane na liście. Może zdarzyć się tak, że osoba na ostatnim miejscu z listy zdobędzie takie poparcie, które umożliwi jej wejście do Sejmu.
Ta skomplikowana technika podział głosów na mandaty w Sejmie opisana została szczegółowo w art. 232 i 233 Kodeksu wyborczego i jest nazywana metodą d`Hondta. Zupełnie inaczej wyglądają wybory do Senatu. W związku z tym, że w tych wyborach obowiązują okręgi jednomandatowe z każdego okręgu do Senatu wejdzie osoba, która uzyska w nim największą ilość głosów.
Z okręgów, w których znajduje się powiat turecki wybierzemy łącznie 9 posłów i 1 senatora.