Podczas poniedziałkowej (9 grudnia) sesji rady gminy Władysławów przyjęto zmiany w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. W ten sposób samorząd dał zielone światło m.in. budowie wielkopowierzchniowych farm fotowoltaicznych, co wcześniej spotkało się ze sprzeciwem części mieszkańców.
Miesiąc temu do wójta gminy Władysławów złożono petycję sprzeciwiającym się planowanym zmianom planu zagospodarowania przestrzennego. Podkreślano w niej, że panele fotowoltaiczne mogą powodować odblaski, które będą uciążliwe dla mieszkańców pobliskich domów. Mogą również negatywnie wpływać na komfort życia oraz widoczność. W petycji podkreślono, że towarzysząca farmom infrastruktura jest w stanie generować hałas nawet do 50dB, co w dłuższej perspektywie może negatywnie wpływać na układ nerwowy. Wspomniano także, że w razie wojny za wschodnią granicą jest szansa ataku na elektrownię fotowoltaiczną, który stworzy bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa. Pod petycją, którą złożono do wójta gminy Władysławów zebrano blisko 600 podpisów. Szerzej pisaliśmy o sprawie TUTAJ
Podczas poniedziałkowej sesji radni większością głosów – 11 za przy jednym wstrzymującym – uznali petycję mieszkańców za niezasługującą na rozpatrzenie.
– Każda petycja jaka wpływa do urzędu wymaga, aby była bez zbędnej zwłoki procedowana. To nie jest tak, że robimy zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego i następnego dnia taka farma powstanie. Wiele różnych procesów prawnych musi zaistnieć, aby taka farma powstała. Te wszelkie zmiany które będą procedowane wynikają nie z naszych decyzji, a z wniosków mieszkańców, i prywatnych firm, aby ich dokonać, ponieważ uniemożliwiają im swobodę działalności gospodarczej. My nie mamy prawa takiej swobody ograniczać – podkreślała wójt Elżbieta Klanowska.
Obecna na sesji niewielka grupa mieszkańców nie kryła swojego rozgoryczenia nie tylko decyzją radnych, ale też sposobem, w jaki byli informowani choćby o posiedzeniach komisji. Zarzucano m.in. niedopowiedzenia, manipulacje czy pomijanie ismatonych aspektów przez pracowników gminy.
– Gminę tworzą mieszkańcy , a nie urzędy i urzędnicy. Być może kontrowersyjnej sprawie należy przeprowadzić referendum. Mając na uwadze powagę zajmowanego stanowiska liczę, że dobro i wola mieszkańców bedą ważniejsze niż interesy firm związanych z naszą gminą. Mieszkańcy nie są powiadamiani o posiedzeniach komisji. Cały czas jest podkreślane ze my i wy – nie ma my mieszkańcy czy wy radni wójt. Wszyscy mieszkańcami jednej gminy. Toczy się walka pomiędzy radnymi wójtem i mieszkańcami. Wystosowując petycję mieliśmy na celu nie walczyć, ale uczulić was na to, że zmiany, które wprowadzacie nie są przez mieszkańców akceptowane, nie są akceptowane przez waszych wyborców. Dlaczego nie rozmawiacie z mieszkańcami i nie chcecie poznać ich zdania – mówili mieszkańcy.
Wójt Elżbieta Klanowska podkreśliła, że często władze gminy muszą podejmować bardzo trudne decyzje, takie jak te dotyczące podatków czy opłat lokalnych.
– Musimy realizować zadania inwestycyjne zgodnie z oczekiwaniami mieszkańców i musimy zapewnia swobodę działalności gospodarczej. Rozumiem ze pewne kwestie bolą mieszkańców i są niezadowoleni, ale to my zostaliśmy wybrani do tego, aby czasem trudne decyzje podejmować – zaznaczyła wójt gminy Władysławów.
Głos zabrał też Gabriel Perliński, autor zmian w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Jak zauważył, farma o powierzchni 60 ha, która planowana jest na terenach poeksploatacyjnych w miejscowości Skarbki przyniesie do budżetu gminy blisko 700 tyś. Zł wpływu z tytułu podatku. Ostatecznie proponowane zmiany zostały przyjęte przez radnych jednogłośnie.