To historia, która mrozi krew w żyłach i rodzi pytania o to, jak długo system patrzył w drugą stronę. Artur Z., 47-letni ordynator Oddziału Onkologicznego w szpitalu w Koninie, został zatrzymany przez policję pod zarzutem molestowania nieletnich chłopców. Zatrzymano go poza placówką, w której pełnił jedną z najwyższych funkcji medycznych. W tej samej sprawie w ręce funkcjonariuszy trafił również Krzysztof A. – były organista z parafii w Turku. Obaj trafili do aresztu. Lista możliwych ofiar? Szokująca. Prokuratura bada wątki dotyczące co najmniej kilkunastu chłopców. Milczenie, które trwało latami, w końcu pękło – teraz nadszedł czas na odpowiedzialność.
Z informacji „Gazety Wyborczej” wynika, że Artur Z., 47-letni ordynator Oddziału Onkologicznego z Pododdziałem Hematologicznym w szpitalu w Koninie, został zatrzymany przez policję poza terenem szpitala. Oficjalnie zajmował się leczeniem dorosłych pacjentów onkologicznych. Nieoficjalnie – miał wykorzystywać seksualnie nieletnich chłopców.
Według relacji dziennikarza Piotra Żytnickiego z „GW”, prokuratura zarzuciła mu molestowanie 14-letniego chłopca w 2013 roku. To właśnie ten chłopiec – dziś już dorosły – sam zgłosił się na policję, przełamując lata strachu i milczenia. Okazuje się jednak, że nie był jedynym – śledczy już wcześniej otrzymali sygnały dotyczące działań ordynatora z innych źródeł.
Prokuratura bada także informacje o możliwym wykorzystywaniu kilkunastu innych nieletnich w latach 2023–2024 – informuje „Gazeta Wyborcza”. To właśnie wtedy Artur Z. miał wykorzystywać swoje kontakty z młodzieżą – był bowiem ministrantem w jednym z kościołów w Turku i udzielał korepetycji. Działał więc w środowiskach, gdzie dzieci były mu powierzane z pełnym zaufaniem – przez rodziców, nauczycieli, duchownych.
Tym większy szok wywołuje fakt, że przez lata nikt nie postawił mu żadnych zarzutów. Nikt nie przerwał tego łańcucha krzywdy.
W tej samej sprawie zatrzymany został również Krzysztof A.,były organista z parafii pw. św. Barbary. Według ustaleń „Gazety Wyborczej”, miał molestować tego samego chłopca, co Artur Z., ale również co najmniej jedną dodatkową osobę. Podczas przesłuchania miał się przyznać do winy.
W przeciwieństwie do Krzysztofa A., Artur Z. zaprzeczył stawianym mu zarzutom, choć złożył wyjaśnienia.
W środę sąd zdecydował o tymczasowym aresztowaniu obu mężczyzn na okres trzech miesięcy. Jak podała dyrektor konińskiego szpitala, Krystyna Brzezińska, oddział onkologiczny działa zgodnie z planem.
Ale w lokalnej społeczności nikt nie mówi dziś o planach leczenia czy procedurach. Wszyscy pytają: ile dzieci musiało cierpieć, zanim ktoś zareagował? Ile ofiar mogło zostać ocalonych, gdyby wcześniej ktoś nie odwracał wzroku?
Oprac. na podst.: „Gazeta Wyborcza”, artykuł Piotra Żytnickiego