W dyskusji nad stanem turkowskiego szpitala pojawiło się bardzo ważne pytanie, dotyczące przyszłości oddziału porodowego i noworodkowego.
– Nie wyobrażam sobie jak młode kobiety mają chcieć u nas mieszkać jeśli nie będą miały gdzie rodzić – mówiła radna Krystyna Szkudlarek-Graczyk, przekonując, że w ratowaniu szpitala chodzi nie tylko o twardą ekonomię, ale przede wszystkim o mieszkańców.
Zarówno audyt szpitala przeprowadzony przez firmę zewnętrzną, jak i wcześniejsze prezentacje wyników potwierdziły, że najlepiej dla finansów SP ZOZ Turek byłoby zawiesić albo całkowicie zlikwidować oddział porodowy i noworodkowy, pozostawiając jedynie część ginekologiczną.
W gorących rozmowach wokół ekonomii głosem nastawionym na potrzeby mieszkanek naszego regionu była radna Krystyna Szkudlarek-Graczyk.
– One wszystkie, kobiety, mieszkanki na nas głosowały, a nikt nie obronił tego, że ten oddział jest potrzebny. Nie jest tak, że tylko dlatego, że na tym tracimy bo jest to niepotrzebne. W pierwszym zdaniu ustawy jest napisane, że szpital nie jest przedsiębiorstwem, mimo tego , że przynosi straty mamy obowiązek utrzymywania jego gotowości. Mam złamaną nogę – gdzie pojadę? Idea opieki zdrowotnej polega na tym, żeby to było w jednym miejscu, żebyśmy mogli wszyscy tam trafić – również kobiety rodzące i noworodki. To nie jest takie proste, że jak wszystko pozamykamy to teraz będzie nasz szpital przynosić dochody. Zastanówmy się nad jednym – jakim kosztem tych ludzi? Wszyscy na was głosowali, nie tylko na mnie , na każdego z nas i kiedyś nas rozliczą. Niech umrze jedna kobieta, która nie zdąży z porodem do szpitala to proszę państwa my możemy ponieść za to odpowiedzialność. Ja wiem , że to są trudne decyzje do podjęcia, ale muszą być bardzo, bardzo wyważone – apelowała Krystyna Szkudlarek-Graczyk.
Innego zdania był dyrektor do spraw medycznych SP ZOZ Turek, dr n. med. Cezary Chmielecki.
– Tu nikt nie zamyka szpitala. To nie jest zabieranie ludziom czegokolwiek. My możemy trzymać dalej trzymać położnictwo i noworodki – kto bogatemu zabroni. Tylko państwo musicie powiedzieć, że nie chcecie zamykać i wtedy my będziemy występować do państwa po środki finansowe. Powiedzmy strata jest cztery czy pięć milionów i państwo tę stratę pokrywacie jako powiat. Nie ma problemu – dla mnie i dla dyrektora Sawickiego jest jeszcze większa wygoda – mówił dyrektor Chmielecki.
Oddział porodowy i noworodkowy w ubiegłej kadencji zostały gruntownie wyremontowane, co – zdaniem radnego Krzysztofa Świerka – nie do końca było konieczne, ponieważ część sprzętu jest niewykorzystywana.
– Jak widzę, że ktoś wydaje pieniądze, z których pół miliona leży na magazynie to dla mnie to jest niegospodarne, bo może za to pół miliona można bybyło zrobić audyt energetyczny żeby obniżyć koszty. Gdyby państwo wtedy rozsądniej przeznaczyli pieniądze to może zapewnilibyśmy opiekę paniom, które chcą rodzić w Turku, być może nie bylibyśmy zmuszani, żeby podejmować drastyczne decyzje – mówił radny Świerk
W obronę decyzję o wyremontowaniu turkowskiej porodówki wziął natomiast wiceprzewodniczący rady powiatu tureckiego Bartłomiej Wiśniewski, prywatnie tata trójki dzieci i zupełnie nie zgodził się ze stanowiskiem Krzysztofa Świerka.
– Ludzie mojego pokolenia i młodsi dokładnie sprawdzają oddziały w których mogą urodzić. Jeśli remontu by nie było to byśmy mówili nie o 360 porodach, tylko 200, 150 i mniej. Nie pozwoliłbym żeby moja żona rodziła na tak brzydkim oddziale jaki był w Turku. Za tę decyzję panu wicestaroście i byłemu zarządowi dziękuję. Niezależnie ile tych dzieci się urodziło – urodziły się w cywilizowanych warunkach i to była genialna decyzja, że pozyskaliście środki zewnętrzne – mówił Bartłomiej Wiśniewski, a jego wypowiedź podsumowana została brawami.
Jaki los czeka turkowską porodówkę? O tym ostatecznie decydować będzie rada powiatu. Wcześniej jednak poznamy program naprawczy, w którym wszyscy pokładają ogromną nadzieję na ratunek dla SP ZOZ w Turku.